Witaj na Forum Moto Guzzi Club Poland!
Po rejestracji proszę oczekiwać e-mail aktywacyjny. Proszę sprawdzać folder SPAM - czasem tam trafia ów e-mail.
Jeśli masz problemy z zarejestrowaniem się na naszym forum prosimy o kontakt mailowy na adres: rejestracjamgcp@poczta.fm

Ach te Rumunki...

W końcu jest! Osobny dział dla podróżników, gdzie bedą mogli chwalić się swoimi wyprawami inspirując pozostałych.
cynek
Posty: 105
Rejestracja: 05 lut 2018, 15:04
Otrzymał podziękowań: 7 razy

Ach te Rumunki...

Post autor: cynek » 31 sty 2022, 17:06

Poniżej relacja (w nieco innej formie) z mojej wyprawy do Rumunii we wrześniu 2021. Miłego czytania!

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na starcie tej wyprawy do pięknej obcej ziemi,
Nad ranem się spotkali kumple zaprzyjaźnieni.
Rumaki ich błyszczące, na podróż rychtowane,
Bezołowiową wachą pod korek są zalane.

Lecz cóż to? Co się dzieje? To białość przeraźliwa,
Jak welon panny młodej, co wzrok przed światem skrywa.
To mgła chce naszym jeźdźcom dziś plany pokrzyżować,
Na kawę do Mc Drive’a podstępem ich skierować.

Lecz nic to! Nie ma bata! Wszak duchy bohaterów,
Do jazdy są dziś skłonne, a nie zaś do spacerów.
Motocykl nie lotnisko, pogody się nie boi,
I nawet w mleczną aurę, przemieszczać się pozwoli.

Ruszyli więc z kopyta, przed nimi droga sucha
I chociaż nic nie widać, nie tracą jeźdźcy ducha,
Nadzieją na poprawę przed siebie w dal wiedzeni,
Szybko się orientują, że są nienajedzeni.

Trzy wiorsty dwie arszyny, od granic miasta stają
Przy kawce i hot-dogu swą trasę omawiają.
Tym czasem mgła odpuszcza i pośród zórz poranka,
Słoneczko się pojawia – skończona pogadanka.

Czas ruszać znowu w drogę, tym razem już na dobre,
Gdyż cele są odległe, a drogi dosyć podłe.
Nie wadzi to wszak mocno, jechać można z kulturą,
Rycerze mają bowiem turystyk i enduro.

I z pędem oraz hukiem, przez wioski przejeżdżają,
Domowe bydło, kury i dziatki przestraszają.
Palcami grożą panie z policyjnej jednostki,
A że nikłego wzrostu - pałami drapią kostki.

Dotarli do granicy, przed nimi droga długa,
Bo przecież dzisiaj jeszcze do przejścia będzie druga.
Słowację przejechawszy, unikając radarów,
Nocować będą chłopcy u braci swych Madziarów.

Nad ranem ku rozpaczy węgierskiego narodu,
Wkroczyli na tereny pięknego Siedmiogrodu.
I z każdym kilometrem na licznik nawiniętym,
Trakt wyżej jest prowadzon i coraz bardziej kręty.

Wjechali wreszcie w góry, a że już pora późna,
To droga się wydaje mniej kręta i dość luźna.
Więc gazu i przechyłów nie szczędząc swym maszynom,
Zachodzącemu słońcu na pożegnanie płyną.

Po dniu zaś tak cudownym i pełnym wspaniałości,
Czas nastał na spoczynek zmęczone złożyć kości.
Wszak odpocząwszy nieco chcą jeźdźcy o poranku,
Złożyć wizytę szybką na nieodległym zamku.

Zbudował go Drakula, ten świnia i krwiopijca,
Co gorszy był bandyta od mojej żony stryjca.
Choć oddać mu też trzeba - zbudował takie mury,
Że stać tu będą dłużej niż sam Pałac Kultury.

Zwiedzanie to rzecz miła, lecz taka prawda stara,
Że jak się człowiek zmęczy, to ciągnie go do gara.
Co zatem teraz zrobić? Podróż kontynuować?
A może szynku szukać i kotlet opędzlować?

Decyzja wnet zapada - do knajpy rychło trzeba,
Bo tam karkówka czeka i z czosnkiem pajda chleba.
Lecz tam gdzie jest koryto, tam dużo jest gawiedzi,
I na zamówion kotlet się czeka i się siedzi.

Obiadu doczekawszy, nażarci aż po sutki,
Chcieliby nasi chłopcy kieliszek wypić wódki.
Lecz sprawa to jest trudna, pić wódki nie przystoi,
Po wódce na motorze zbyt łacnie się swawoli.

A droga jeszcze długa, rumaki też czekają,
Zza drewnianego węgła na jeźdźców spozierają.
Zapada więc decyzja, by podróż była miła,
Zakończmy ją na tamie, tam gdzie jest wody siła.

Gdzie woda tam i piasek, a piasek jak już wiecie,
Nie jest motocykliście najmilszą rzeczą w świecie.
Lecz ku naszemu szczęściu i wedle losu woli,
Na żadnym z tych zakrętów, nikt się nie wy… wrócił.

Powrotu przyszła pora, do kraju trzeba chatko,
Wszak jeden z kierowników umówion jest z sąsiadką.
Więc nie chcą pozostali uczynić mu urazy,
Wpadają na autobahn, odkręcając rollgazy.

I tu wycieczki koniec, rozstania przyszła pora,
Koledzy w znakomitych rozstają się humorach.
Poczekać przyjdzie teraz aż do następnej wiosny,
By znowu ich rumaki na grzbietach swych poniosły.

A żeby te niniejszą, opowieść skończyć ładnie,
To w dwóch kolejnych wersach, kończący morał wpadnie.
I taki właśnie morał do głowy pcha się pierwszy:
Jeśli piliście wódkę, nie piszcie ku..wa wierszy.

Kurtyna!


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

berbelek
Posty: 12
Rejestracja: 05 wrz 2021, 16:40
Podziękował: 2 razy
Otrzymał podziękowań: 17 razy

Re: Ach te Rumunki...

Post autor: berbelek » 31 sty 2022, 23:58

Dobre! Jest akcja, czuć tę dynamikę podróży aż do chwili zagrożenia, spowodowanego stanem dróg, dobrze że ze szczęśliwym zakończeniem. Zakończenie jest zresztą otwarte, zwiastujące może jakiś romans w kolejnych rozdziałach. No i jest wątek edukacyjny, wychowania w trzeźwości. A wszystko podane pięknym 14-zgłoskowcem, prawie jak u Mickiewicza.

ODPOWIEDZ