Dotychczas przejechałem ok 3000 km i nie pozostaje nic innego jak podtrzymać opinię że Roamer to generator frajdy zasilany śmieszną ilością paliwa.
W ten weekend byłem na wycieczce w Harrachovie, wyszła z tego trasa ok 350 km. Średnie spalanie - 4.1 l/100 km. Mimo zrelaksowanej pozycji kierowcy i de facto braku możliwości złapania zbiornika kolanami, pokonywanie górskich zakrętów nie nastręcza trudności. Bawiłem się świetnie
a dupa boli mnie do teraz.
Codzienna jazda po mieście też wypada dużo lepiej w porównaniu z Virago - mam w końcu motocykl który realnie hamuje więc wreszcie nie muszę zostawiać przed sobą zapasu miejsca na długość dwóch samochodów (w które to inni użytkownicy drogi chętnie mi się ładowali). Jazda w deszczu też jest dużo mniej stresująca - ABS i kontrola trakcji robią swoje.
Na ten rok planuję w końcu odbyć jakieś szkolenie na torze.
Żeby nie było że zostałem opłacony przez marketingowców MG i piszę w samych superlatywach, nie jest tak że kupiłem motocykl bez wad i również je opiszę:
- pisałem już o niedziałającym klaksonie, pod koniec marca byłem w ASO, dowiedziałem się że popsuty jest przełącznik i trzeba go zamawiać z Włoch - do tej pory go nie ma; z dobrych wiadomości - naciskając przycisk pod odpowiednim kątem da się zatrąbić
- po kilkuset km od zakupu zaczął przy niskich obrotach brzęczeć prawy wydech (coś wewnątrz, bo sprawdzałem czy z zewnątrz nic się nie poluzowało) - boję się zgłaszać na gwarancję jeśli na jeden przełącznik czeka się dwa miesiące
- spod osłony wydechu zaczyna wyłazić coś co wygląda jak folia aluminiowa, prawdopodobnie jest to jakiś rodzaj ekranu termicznego
- i jeszcze o wydechu, dźwięk jest dość nijaki i już odkładam na jakiś akcesoryjny - najlepiej wypadają slip-ony Agostini, niestety kosztują nierozsądną ilość pieniędzy (jakieś 3500 zł)
- tylny hamulec jest bardzo słaby, niewspółmiernie do przodu - nie mam pewności czy ten typ tak ma, czy jest jakiś problem w moim układzie
- siedzenie... no jest twarde, po przejechaniu 300 km w jeden dzień robi się już dość nieprzyjemnie
- teraz hit i moim zdaniem chyba najbardziej denerwująca wada V9: wlew paliwa jest tak źle zaprojektowany że chyba ktoś to musiał zrobić specjalnie - w środku jest blaszka z otworem w który na styk mieści się końcówka pistoletu, co wymusza żeby pistolet wkładać pionowo od góry (co znów często kończy się oblaniem zbiornika benzyną), ale nie można włożyć do oporu bo w tym miejscu dno jest w odległości może 2 cm , w praktyce trzeba trzymać oburącz wąż i pistolet, włożyć go nie za płytko i nie za głęboko i lać słabym strumieniem, bo silniejszy powoduje że paliwo odbija się od dna, wylatuje przez dwa mniejsze otwory w blaszce i zalewa zbiornik... Jeżeli dystrybutor mamy po prawej stronie to jeszcze do tego ciężko zajrzeć ile już jest zalane. Spociłem się pisząc to i pocę się za każdym razem gdy podjeżdżam na stację
- i ciekawostka na koniec, wejście w ustawienie godziny na zegarze każdorazowo powoduje skasowanie dziennego przebiegu - jestem pewien że pracowali nad tym najlepsi włoscy inżynierowie
Trochę dużo wyszło, więc muszę to napisać: wszystko powyższe to w sumie pierdoły a swój motocykl uwielbiam mimo to.