Witaj na Forum Moto Guzzi Club Poland!
Po rejestracji proszę oczekiwać e-mail aktywacyjny. Proszę sprawdzać folder SPAM - czasem tam trafia ów e-mail.
Jeśli masz problemy z zarejestrowaniem się na naszym forum prosimy o kontakt mailowy na adres: rejestracjamgcp@poczta.fm

Przydługie powitanie

Stanisz
Posty: 7
Rejestracja: 23 lut 2018, 12:34

Przydługie powitanie

Post autor: Stanisz » 21 sie 2018, 22:32

Cześć!
Od dłuższego czasu zaglądam i czytam sobie regularnie to forum. Chyba nadszedł wreszcie czas aby się przywitać i napisać coś o sobie.

Chciałbym opowiedzieć Wam o mojej miłości. Oczywiście nie była to i nie jest łatwa miłość. Były dni rozpaczy i chwile euforii, czasem potworny zawód i wyrzuty sumienia.
Zaczęło się to już ponad 10 lat temu. Któregoś dnia wracałem sobie z pracy, a wracanie zajmowało mi czasami nawet jakieś 2 godziny. Bo tak to jest jak się chce mieszkać w małym mieście, pracować w dużym i ma się tylko jeden samochód w rodzinie, którym jeździ żona :-( No i tak wracając sobie z autobusu przeszedłem obok (teraz już wiem) jakiegoś cruisera. Był czerwony, miał chromy, wyglądał tak męsko... Pomyślałem dość naiwnie - przecież 2 kółka są tańsze niż 4! W domu powiedziałem żonie, że chciałbym nauczyć się jeździć i zrobić prawko na moto. O dziwo, usłyszałem: "Fajnie, ja też chcę! Najpierw zrób ty, a potem ja też pójdę!" :-). No to poszedłem na to prawko. Na kursie pojeździłem sobie Yamahą TDM (chyba). Było super, chociaż tylko raz wyjechałem poza plac. Potem udało mi się zdać na prawko za pierwszym razem. To raczej nie dziwi - wtedy jazda po mieście odbywała się po ściśle określonej trasie.

Jak już zdałem, to co? Trzeba kupić moto i jeździć nim do pracy :-) Tylko jeszcze trochę kasy trza by odłożyć, no i uzyskać kredyt. Wybór padł na rozsądne moto w rozsądnej cenie Suzuki GS 500. Idealne moto dla początkującego :-) A, bo moto miało być nowe. Używek bałem się jak ognia. Po paru miesiącach, jak wróciłem do tematu to się okazało, że skończyli produkcję GS'ów. Ghrr... No i co teraz? Na inne średnie moto mnie nie stać! Cóż, chyba nici z chytrego planu. Długo wertowałem cenniki i czasopisma. I tak, koniec końców wybrałem Yamachę YBR 250. Zamówiłem czerwoną, a tu dzwonią do mnie, że jest w zasadzie tylko czarna. No dobrze, niech będzie :-) To tylko jeszcze ostateczne przyklepanie biznes planu przez Naczelniczkę. Powinno być ok. I znowu niespodzianka: "Ale ja się boję, że ty będziesz jeździł na motorze. Przecież to niebezpieczne" Dziwne, no nie? Przecież też chciała jeździć! Przecież mnie wspierała jak robiłem prawko! Tk już jest. "Myślała, że ty tylko tak..." Trochę się nawet wkurzyłem. "Przecież mogłaś mi to powiedzieć od razu". Jakoś jednak dało się dogadać i kupiłem ten motorek. Może pomogło to że jest "mały"?

YBR'ka jest nadal ze mną, nawinąłem już prawie 40 000 km. I to głownie (99%) na dojazdach do pracy. Sezon miał dla mnie prosty wyznacznik - temperatura 10 stopni. Poniżej, nie dawałem rady już jeździć mimo kilku warstw odzienia, grubych rękawic i grzanych manetek. Wiem, niektórzy jeżdżą też przy niższych temperaturach... Ale nie muszą tego robić 2 godziny dziennie w trasie. Poza tym to już jest dla mnie masochizm. A! No i deszcz. Lepiej żeby nie był za duży. Na szczęście są w internetach dobre prognozy. Można też zobaczyć gdzie jest okienko w opadach :-)

Ktoś zapyta: "A gdzie tu Moto Guzzi?"

Oczywiście w planach była przesiadka po 2-3 latach na większa i poważniejszą maszynę. Ale jak to zwykle bywa, brak było kasy, moja YBR'ka jeździła świetnie (jak mi się wydawało), no i nie potrafiłem się też zdecydować jaki motocykl chcę. Czy cruisera? Czy szosowe enduro? Czy golasa? Czy może turystyka?

Te dziesięć lat temu wpadła mi w oko Cali w wersji Vintage. No po prostu marzenie! Czarna, w chromach, ale bez przesady. No i te najpiękniejsze na świecie białe paski na baku, na kufrach i do tego biała wstawka w skórze siodła. Kształty wydawały mi się wtedy idealne. Proporcje najzgrabniejsze na świecie. Ile to było westchnień... Tylko cena nie na mój (a w zasadzie nasz) budget. Te kilkadziesiąt tysi to mógłbym wydać na rodzinny samochód, a nie na szaloną zachciankę.
No i jakoś tak zapomniałem o niej. W miedzy czasie zakochałem się jeszcze w Yamaszce Midnight Star. Też ładna, z ciekawymi detalami. Na szczęście, jej cena o ile pamiętam też była spora. Była Honda Transalp i Duveille. Jakieś BMW i coś tam jeszcze.
Potem był Triumph Boneville. Trochę inny typ, ale znowu - śliczny! Tu już było poważniej, bo na początku mojego zainteresowania wydawał się być w zasięgu. Niestety, Triumph strzelił sobie w kolano. Od jakichś 4 lat cena systematycznie wzrastała. Rosła też moda na te motocykle. Wkurzyłem się ostatecznie 2 lata temu.
Dość! Nie dostaniecie moich pieniędzy! Pomimo sympatii do brytyjskiej motoryzacji (takiej platonicznej głownie), nie dam się więcej zwodzić. Używki też mają jakieś horendalne ceny!

Choć to brzmi dziwnie, to naprawdę obraziłem się na Triumph'a! Czasami tylko jeszcze ukradkiem na niego patrzę. Ale to raczej jak nikt nie patrzy :-) 
Zacząłem poszukiwania nowego obiektu pożądania. Między innymi przejrzałem listę moich "byłych' (a w zasadzie kandydatów do niej).
I tak sobie googlam, googlam. Surfuję po olx i allegro. O! Moto Guzzi!? To Ty Cali!?
I w jakiej cenie! Tak, to była Vintage! Czarna, z 2006 roku! Na zdjęciach tylko szlachetnie postarzona :-) Poza tym igła! I znowu zacząłem do niej umizgi. Oglądanie zdjęć. Śledzenie ogłoszenia. I zbieranie argumentów do rozmowy z Naczelniczką. W między czasie były jeszcze problemy w pracy. Trwało to ponad pół roku :-( Kuszenie losu. Ogłoszenie znikło!!!! Eh... Rozpacz. Nigdy nie będę już miał mojej Cali :-( Widać niedane mi to było.
Innych egzemplarzy w Polsce brak! Trudno...
Na szczęście nie dałem tak łatwo za wygraną! Jest! Znowu to samo ogłoszenie! Ten sam sprzedający! Nieco wyższy przebieg i niższa cena! No tak! Po prostu pojechał na wakacje!
To był znak! Znak od Boga! Teraz byłem już zdeterminowany! Muszę ją mieć. Uff! Z żoną jakoś poszło. Kasa jest. Szkoda tylko, że moto jest prawie na drugim końcu Polski. Jakieś telefony do właściciela. Do warsztatu w Golubiu. No dobra, ryzykuję kilkaset kilometrów. Jadę. Jadę z Żoną, bo wiem jak zareaguję jak zobaczę Ją (Cali) na żywo. Jakbym nie miał rozumu. Tylko serducho. Żona nie pomogła. Nie wybiła
z głowy. Obejrzałem, przejechałem się (z przerażeniem - to takie duże moto) i utargowałem parę stówek. Zapakowałem żonę do samochodu, ja na Cali i jazda w drogę do domu. Hm... Najdłuższą drogę na moto w moim życiu :-) Dosłownie, bo choć często jeździłem, to do roboty i z powrotem miałem jakieś 100 km.
Dojechałem.

To było w sierpniu zeszłego roku. Przejechałem już prawie cały sezon (pół tamtego i pół tego). Jest świetnie. Coraz lepiej się dogadujemy. Nawijamy kilometry wkoło komina, a nie tylko do roboty i nazad. Wymieniłem Jej pęknięte lusterko :-) Zaczynam dostrzegać rysy, pęknięcia na plastikach, ale co tam! Wystarczy odpalić Calvin'a i posłuchać wesołego gulgotania, czy zgrzytania sprzęgła :-)
Miałem też niemiłe przygody - 2 razy mnie zawiodła, ale po wizycie u pana doktora z Sokołowic sprawuje się znów dobrze.
To tyle. Moja miłość (mam nadzieję, że odwzajemniona) nadal kwitnie. Z trwogą myślę o tygodniowej rozłące podczas urlopu. W zasadzie po co komu urlop i jakieś wczasy?

Pzdr, Stanisz



P.S. Jestem spod Wrocławia.

Stanisz
————————————
California Vintage ’06

Awatar użytkownika
jackdruid
Posty: 179
Rejestracja: 02 lut 2018, 17:08
Podziękował: 4 razy
Otrzymał podziękowań: 8 razy

Re: Przydługie powitanie

Post autor: jackdruid » 22 sie 2018, 06:00

No to witamy w "klubie" , też mam Cali ,( ale starszą ) , i również nie wyobrażam sobie niczego , co mogloby dawać większą frajdę niż jazda nią ( mówimy oczywiście o rzeczach robionych w ubraniu ;) ) , pozdrawiam

Awatar użytkownika
Witka
Posty: 116
Rejestracja: 02 lut 2018, 20:57
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 23 razy
Otrzymał podziękowań: 16 razy

Re: Przydługie powitanie

Post autor: Witka » 22 sie 2018, 07:48

Miła lektura do porannej kawki :::P
Bardzo spodobało mi sie, że ani słowem nie było o mocy...to teraz dla większości punkt wyjścia ;;;) Jak nie masz lytra, to nie jedziesz :lol:

Witaj i miłego nawijania kilometrów 8-)
MG Bellagio 2011 Aquila Nera ---> MG Nevada 2011 White Pearl ---> MG Nevada 2011 Aquila Nera ---> MG V7 III Carbon---> V7 850 Stone

Awatar użytkownika
zqubaniec
Posty: 409
Rejestracja: 02 lut 2018, 12:53
Lokalizacja: pomorze
Podziękował: 18 razy
Otrzymał podziękowań: 7 razy
Kontakt:

Re: Przydługie powitanie

Post autor: zqubaniec » 22 sie 2018, 07:58

No chłopie. Ty pisarzem chyba jesteś. Czytałem tą historię z bananem na misce :). Fajna sprawa. Gratuluję spełnienia marzeń w pełnym wymiarze i witam kolejnego "szaleńca".

Canonman
Posty: 25
Rejestracja: 09 cze 2018, 00:01

Re: Przydługie powitanie

Post autor: Canonman » 22 sie 2018, 10:31

Witaj,
Czy to Ty latasz Czarną Californią na tablicach DOL?
Tak czy siak to chętnie się zjadę z Tobą na pogaduchy o Marce i modelu.
Też jestem spod Wrocławia.
Moto Guzzi V11 Le Mans

Stanisz
Posty: 7
Rejestracja: 23 lut 2018, 12:34

Re: Przydługie powitanie

Post autor: Stanisz » 22 sie 2018, 15:44

Canonman pisze:
22 sie 2018, 10:31
Witaj,
Czy to Ty latasz Czarną Californią na tablicach DOL?
Tak czy siak to chętnie się zjadę z Tobą na pogaduchy o Marce i modelu.
Też jestem spod Wrocławia.
To chyba ja, bo ciężko mi sobie wyobrazić drugą czarną z DOL :-)
Co prawda wszystko jest możliwe - wczoraj schodzę do garażu pod firmą, a tam DWIE Cali! 5 metrów od siebie. W tym właśnie jedna moja :-)

A gdzie mnie zoczyłeś, jeśli to faktycznie ja?
Stanisz
————————————
California Vintage ’06

markali
Posty: 304
Rejestracja: 06 maja 2018, 07:37
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowań: 11 razy

Re: Przydługie powitanie

Post autor: markali » 22 sie 2018, 17:00

Cześć!
Zadowolenia i pozytywnych wrażeń z użytkowania tego pięknego motocykla życzę!
Pozdro!

Canonman
Posty: 25
Rejestracja: 09 cze 2018, 00:01

Re: Przydługie powitanie

Post autor: Canonman » 22 sie 2018, 21:36

Stanisz pisze:
22 sie 2018, 15:44
Canonman pisze:
22 sie 2018, 10:31
Witaj,
Czy to Ty latasz Czarną Californią na tablicach DOL?
Tak czy siak to chętnie się zjadę z Tobą na pogaduchy o Marce i modelu.
Też jestem spod Wrocławia.
To chyba ja, bo ciężko mi sobie wyobrazić drugą czarną z DOL :-)
Co prawda wszystko jest możliwe - wczoraj schodzę do garażu pod firmą, a tam DWIE Cali! 5 metrów od siebie. W tym właśnie jedna moja :-)

A gdzie mnie zoczyłeś, jeśli to faktycznie ja?
Na Kochanowskiego a potem na Krzywoustego, zjechałeś na Psiaki.
Poleciałem za Tobą, ale nie dałem Ci rady.
Piękna ta California, białe siedzenie i te czarne kufry ze szparunkami...
Na prawdę kozacki sprzęt.
Moto Guzzi V11 Le Mans

Stanisz
Posty: 7
Rejestracja: 23 lut 2018, 12:34

Re: Przydługie powitanie

Post autor: Stanisz » 23 sie 2018, 21:27

Canonman pisze:
22 sie 2018, 21:36
Na Kochanowskiego a potem na Krzywoustego, zjechałeś na Psiaki.
Poleciałem za Tobą, ale nie dałem Ci rady.
Piękna ta California, białe siedzenie i te czarne kufry ze szparunkami...
Na prawdę kozacki sprzęt.
No to by się zgadzało! Właśnie tędy latam do domu z pracy :-) Możemy się spiknąć kiedyś. Jutro akurat jadę do mechanika, bo Cali cieknie tu i tam i nie wiem kiedy znowu będzie na chodzie... Chyba przesiądę się na YBR'kę na jakiś czas.
Stanisz
————————————
California Vintage ’06

ODPOWIEDZ