Witaj na Forum Moto Guzzi Club Poland!
Po rejestracji proszę oczekiwać e-mail aktywacyjny. Proszę sprawdzać folder SPAM - czasem tam trafia ów e-mail.
Jeśli masz problemy z zarejestrowaniem się na naszym forum prosimy o kontakt mailowy na adres: rejestracjamgcp@poczta.fm

¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

W końcu jest! Osobny dział dla podróżników, gdzie bedą mogli chwalić się swoimi wyprawami inspirując pozostałych.
cynek
Posty: 105
Rejestracja: 05 lut 2018, 15:04
Otrzymał podziękowań: 7 razy

¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: cynek » 25 wrz 2023, 16:16

To chyba pierwszy raz, kiedy nie wiem, od czego mógłbym zacząć relację z wyprawy motocyklowej. Pomimo tego, że nie była to moja pierwsza wizyta w Pirenejach (w 2003 roku przejeżdżałem przez Andorę samochodem), to jednak dwa dni po powrocie nadal jestem w lekkim szoku, co te góry mają do zaoferowania motocyklistom. Naprawdę w szoku.

Ale po kolei.

Zacznijmy od tego, że niniejszy opis dotyczy wyłącznie dróg asfaltowych, ze względu na typ motocykla, który posiadam i typ jazdy, który preferuję. Wiem, że Pireneje są bardzo popularne wśród motocyklistów offowych, ale prawdę mówiąc większość tras asfaltowych, które kończyły się szutrem, była w momencie zmiany nawierzchni po prostu zagrodzona i stał znak zakazu wjazdu. Czytałem w sieci, że podobno władzom parku narodowego nie podobał się hałas motocykli offowych i pozamykali większość szutrowych dróg biegnących przez najwyższe góry (szczególnie po stronie hiszpańskiej).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale skoro koncentrujemy się na trasach asfaltowych, to mogę powiedzieć tylko tyle, że asfalty są świetnej jakości, a cała trasa dookoła Pirenejów, którą sobie razem z moim kumplem Andrzejem wybraliśmy, to po prostu jedna wielka seria zakrętów. I tutaj widać wyraźną różnicę pomiędzy Pirenejami, a np. Alpami albo górami Fogarskimi, że nie ma właściwie dróg "łączących" kolejne przełęcze, tzw. dojazdówek. Tutaj po prostu zmienia się numer drogi, ale stopień trudności i krętość pozostają takie same, tyle, że raz jedziesz w dół, a raz drapiesz się pod górę.

Nie bez powodu wspominałem o stopniu trudności, ponieważ hiszpańsko-francuskie przełęcze są naprawdę trudne technicznie, z wieloma "domykającymi się" zakrętami i właściwie bez żadnych zabezpieczeń zarówno od strony skalnej ściany po prawej stronie, jak i urwiska po lewej (chyba że jedziesz w drugą stronę, to wtedy...). Pamiętam, gdy moi motocyklowi koledzy wracali bladzi z przełęczy Gavia we Włoszech właśnie z takiego powodu, że droga była wąska, a od strony urwiska nie było nawet barierki. Dobra rada, nie jedźcie w Pireneje, bo tam niestety praktycznie wszystkie przełęcze tak wyglądają. Czasami można napotkać jakieś niewielkie zabezpieczenia w postaci murków lub barierek w mijanych miejscowościach, ale ona chyba raczej chronią przed przypadkowym wylądowaniem u kogoś w ogródku, gdy się zagapisz. Jedno jest pewne, że po przejechaniu kilku przełęczy w Pirenejach, będziesz miał przećwiczony zmysł równowagi i zwieracze odbytu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Może się Wam wydawać, że nieco przesadzam w tych opisach, ale faktem jest, że od kiedy jeżdżę na takie górskie wyprawy, po raz pierwszy widziałem na drodze rozbite motocykle i karetki zabierające ich kierowców (dwukrotnie). Naprawdę trzeba podejść do jazdy z respektem.

Ale im trudniejsza droga, tym większa satysfakcja po jej przejechaniu. A widoki nie mają sobie równych. W moim skromnym przekonaniu, te góry robią dużo większe wrażenie, niż Alpy. Właściwie można powiedzieć, że jest to połączenie wielkości Alp z dzikością Norwegii. Nigdzie więcej nie przejeżdżałem przez taką ilość kanionów, którymi najczęściej kończyły się górskie doliny. Do tego po hiszpańskiej stronie gór praktycznie nie występują lasy, więc nic nie zasłania Ci widoku z trasy, zarówno tego w górę, jak i tego w dół. Andrzej, który nie lubi rozległych przestrzeni, w pewnym momencie stwierdził, że dla niego tu jest po prostu za wysoko. Niemniej jednak dzielnie pokonał wszystkie przełęcze o wysokościach od 1400 do 2400m n.p.m. A na jednej z nich nawet udało nam się wyjechać ponad chmury, które trzeciego dnia pojawiły się właściwie znikąd i dodały smaczku wspinaniu się na Col du Tourmalet (2115m n.p.m.).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zresztą te niskie chmury to była jedyna, trwająca kilka godzin pogodowa anomalia, w naszej pięciodniowej tułaczce po Pirenejach. Przez pozostałe dni oraz w czasie podróży do Hiszpanii i powrotnej, towarzyszyła nam naprawdę piękna pogoda. Ani chwili nie padało, a w najcieplejszym momencie wycieczki mieliśmy na wyświetlaczach temperaturę 29stC. W niektórych momentach - szczególnie na przełęczach - nieco wiało, więc podpinki przeciwdeszczowe przydały się głównie do ochrony przed wiatrem. Jeden dzień wyprawy zaskoczył nas niskimi temperaturami, a było to w czasie powrotu do Polski, gdy przejeżdżaliśmy przez Czechy. Temperatura spadła do 15stC.

Wspominam o tym wszystkim głównie dlatego, że od moich Hiszpańskich przyjaciół dowiedziałem się, że we wrześniu w Pirenejach pogoda potrafi być bardzo zmienna i nawet jeśli jest ciepły i słoneczny poranek, to wieczorem pada. Na szczęście te prognozy nie sprawdziły się zupełnie w czasie naszego wyjazdu, a pogoda nawet lekko przerosła nasze oczekiwania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to prowadzi od razu do pytania o najlepszy termin wyjazdu w Pireneje, ze względu na pogodę. Wydaje mi się, że wrzesień jest optymalny. Nie ma jakiś sakramentalnych upałów po stronie hiszpańskiej gór, nie zaczęła się jeszcze pora deszczowa, a ponieważ jest po wakacjach, nie ma dużego ruchu na drogach i w sumie nie ma wielu motocyklistów. Mam nawet wrażenie, że więcej było na tych przełęczach kolarzy, niż właścicieli jednośladów napędzanych etyliną. Ale to już opowieść na inną relację. Mogę tylko podsumować krótko, że zarówno Hiszpanie, jak i Francuzi bardzo lubią rowery. No i do tego, we wrześniu wszystkie przełęcze są otwarte, co nie jest takie oczywiste już np. w październiku.

A brak tłumów na trasach nie tylko poprawia jakość i komfort jazdy, ale również wpływa na duży wybór miejsc w hotelach i konkurencyjne ceny. Nasz sposób na noclegi polegał na rezerwowaniu hoteli w formie tzw. last minute, czyli 2-3 godziny przed przyjazdem. Oferta była bardzo bogata, a ceny za dwuosobowy pokój wahały się od 70 do 100 Euro, w zależności od lokalizacji i "gwiazdkowości" hotelu. Co ciekawe najtańszy był 4-gwiazdkowy hotel w najdalszym punkcie naszej wycieczki, mieście Biescas. Udało mi się nawet skorzystać z zewnętrznego basenu, który był w hotelu, a to bardzo miły dodatek do odpoczynku, który trzeba zapewnić pewnej miękkiej części ciała, po wielu godzinach spędzonych na motocyklowym siodełku. Dzięki temu, że praktycznie w każdym hotelu były wolne pokoje, mogliśmy skorzystać z tego typu przyjemności w naprawdę konkurencyjnych cenach.

No i chyba na koniec pozostaje napisać co nieco o lokalnym jedzeniu, ale myślę, że każdy kto choć trochę podróżuje po Europie wie, że zarówno kuchnia francuska, jak i hiszpańska są wyjątkowe, a dania proponowane w hotelach i restauracjach - przepyszne. Do tego pyszna i tania jak barszcz kawa (cena zazwyczaj około 1 Euro) i kuszące wypieki i ciastka. Mniam! Nieco zawiedzionym można być w hotelach po stronie francuskiej, ponieważ jak to Francuzi mają w zwyczaju, na śniadanie podają zazwyczaj croissanty z dżemem, ale dla przybyszów z innych krajów zawsze znajdzie się kawałek wędliny i żółtego sera. Więc ogólnie nie można bardzo narzekać. Ponadto my na wyprawę zabraliśmy trochę pakowanych próżniowo wędlin, żółtego sera czy konserw, w razie jakby zaskoczył nas w hotelu brak możliwości zjedzenia kolacji. No i w sumie dobrze zrobiliśmy, bo po godzinie 20-tej w niektórych hotelach nie można było już zjeść. Wówczas robotę robił pasztet Wielkopolski i herbata, którą parzyliśmy dzięki, targanemu przez Andrzeja, turystycznemu czajnikowi. Na przełęczach ten elektryczny czajnik był zastępowany przez camping-gaz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podsumowując naszą wyprawę, odpowiem jeszcze na najczęściej zadawane pytanie, które padało z ust innych motocyklistów, a mianowicie: w Pireneje? Na kołach? Tak. Na kołach. Ale przyznać trzeba, że musisz lubić jazdę po autostradach i że potrzebny jest do tego właściwy motocykl. Ja mam i to i to, więc nie narzekałem, chociaż trzeba przyznać, że dojazd do Andory zajął mi trzy dni. Powrót też. No i to przy opcji przejazdu przez Francję płatnymi autostradami (koszt około 50 Euro w jedną stronę). Gdyby jechać przez Francje drogami niepłatnymi, trzeba dołożyć do czasu przejazdu jeszcze co najmniej pół dnia. Zatem jest to na pewno podróż dla cierpliwych. Niemniej Pireneje wynagradzają wszystko.

Kilka informacji praktycznych:
- Trasa Warszawa - Biescas - Warszawa to 5750km
- Paliwo po 1,99 Euro w Niemczech poza autostradami i 2,30 Euro na autostradach.
- Paliwo we Francji od 1,99 Euro do 2,20 Euro na autostradach (w zależności od stacji)
- We Francji za autostrady płaci się tylko w automatach na bramkach.
- We Francji płaci się za paliwo "z góry". Jeśli na stacji nie ma czytnika kart przy dystrybutorze, to trzeba iść do kasy i zamówić ile się chce paliwa i zapłacić. Potem wracasz do dystrybutora i nalewasz. Dotyczy to głównie motocykli.
- Na granicy Andory z Francją i Hiszpania jest wyrywkowa kontrola celna, nas raz zatrzymali, ale jak zobaczyli, że my "polonais", to "merci" i jechać.
- W Andorze paliwo po 1,55 Euro
- W Niemczech jeden wielki remont na autostradach. Niektóre korki po 40 minut. My je oczywiście przejeżdżaliśmy pomiędzy samochodami, ale grozi za to kara, więc robisz to na ryzyku. Dlatego w drodze powrotnej wybraliśmy przejazd przez Czechy.
- We Francji na autostradach jest dużo spokojniej niż w Niemczech i francuzi, wbrew krążącym opiniom, jeżdżą spokojnie.
- W niektórych hotelach proszą o dokument tożsamości od wszystkich gości, nie tylko od gościa głównego.
- Warto mieć trochę gotówki, szczególnie że na przełęczach nie zawsze mają terminale.
- Warto w Pirenejach wjechać nawet na te przełęcze, które nie są "przelotowe" i wymagają zjechania tą sama trasą. Jest takich dużo szczególnie we Francji, ale one są najbardziej widowiskowe. Na jednej z nich z ust Andrzeja padło stwierdzenie: Stelvio to przy tym małe miki :D

Obrazek

Obrazek

I na koniec małe podziękowania dla POLMOTOR-u za profesjonalny serwis. Gutek jak zwykle szedł przez Europę jak Rudy przez las! Jeszcze długo się z nim nie rozstanę :D
cynek otrzymał(a) podziękowania za ten post od:
zqubaniec

Awatar użytkownika
adamigo
Posty: 1370
Rejestracja: 01 lut 2018, 20:15
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowań: 68 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: adamigo » 26 wrz 2023, 14:56

Nono, sezon obrodził w relacje - nareszcie. Ale pozostaje niedosyt, że nic się nie s...kasztaniło:) To by dodało dramatyzmu, a tak to tylko te zakręty i przełęcze, przełęcze i zakręty...:) W przyszlym roku wybieram się na rajd Picos, ale kto to wi, co będzie w przyszłym roku...w tym wpuszczali rocznik 88 i starsze, więc w zasadzie większość stajni już mi się łapie: ) U mnie nudy nie będzie - motory zaniedbane, ulane - zobaczymy, co pokażą: ))
Bardzo ładnie, że Norge prócz fochów z immo potrafi też pokazać klasę. Powiedzmy, że bałbym się mniej po takiej relacji!
V50II, V50D, Nevada Orrible 750, NTX 650

markali
Posty: 305
Rejestracja: 06 maja 2018, 07:37
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowań: 11 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: markali » 26 wrz 2023, 20:55

Super! To się najeździliście i naoglądaliście!
Marzy mi się taki wyjazd na zachód. Chciałbym zobaczyć Carcassonne... i wiele innych miejsc, dalej i dalej. Trzeba czasu na to. Ale może kiedyś...

cynek
Posty: 105
Rejestracja: 05 lut 2018, 15:04
Otrzymał podziękowań: 7 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: cynek » 27 wrz 2023, 13:01

My mieliśmy za mało czasu, żeby zwiedzać miasta. Wystarczyło tylko na odwiedzenie bazyliki w Lourdes, ale to ze względu na prośbę Andrzeja. Żeby zobaczyć Carcassonne, Avignon i kilka podobnych miejsc, musielibyśmy wydłużyć wyprawę o 3 do 4 dni. A niestety urlop w robocie nie chciał się rozciągnąć :D

Marek Krupa
Posty: 673
Rejestracja: 19 wrz 2019, 22:03
Otrzymał podziękowań: 21 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: Marek Krupa » 30 gru 2023, 08:25

Super, gratuluję. Czy jednak na tych winklach nie przeszkadzała Ci masa Gucio? I przy jeździe głównie II, III bardziej pasuje mi moto chłodzony cieczą.

Marek Krupa
Posty: 673
Rejestracja: 19 wrz 2019, 22:03
Otrzymał podziękowań: 21 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: Marek Krupa » 30 gru 2023, 08:27

Ja na swojej Brevie 1100 super czuję się na autostradach na winklach już niekoniecznie.

suchy
Posty: 45
Rejestracja: 09 lis 2022, 18:23
Otrzymał podziękowań: 1 raz

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: suchy » 06 sty 2024, 11:23

Piękna wycieczka, to gdzie następny kierunek, zachód czy wschód?

cynek
Posty: 105
Rejestracja: 05 lut 2018, 15:04
Otrzymał podziękowań: 7 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: cynek » 18 mar 2024, 14:53

suchy pisze:
06 sty 2024, 11:23
Piękna wycieczka, to gdzie następny kierunek, zachód czy wschód?
Następna będzie Szkocja. W tym lub przyszłym roku.
Jeśli są chętni, to zapraszowywuję :D

markali
Posty: 305
Rejestracja: 06 maja 2018, 07:37
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowań: 11 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: markali » 18 mar 2024, 17:38

cynek pisze:
18 mar 2024, 14:53
suchy pisze:
06 sty 2024, 11:23
Piękna wycieczka, to gdzie następny kierunek, zachód czy wschód?
Następna będzie Szkocja. W tym lub przyszłym roku.
Jeśli są chętni, to zapraszowywuję :D
Też myślałem o tym kierunku. Droga NC500. Widoki....
Zamki... To lubię!

Awatar użytkownika
adamigo
Posty: 1370
Rejestracja: 01 lut 2018, 20:15
Podziękował: 10 razy
Otrzymał podziękowań: 68 razy

Re: ¡QUE HERMOSA VIDA! – PIRENEJE 2023

Post autor: adamigo » 18 mar 2024, 19:08

Żeby w takim razie kolegom do łba nie przyszło mnie nie nawiedzić. Nawet jeśli się na NC500 z Wami nie wybiorę, to za to tak Was tam poprowadzę, że nim szkocką granicę osiągniemy, już będziecie mieć mokro. Okolica Manchesteru - warśtacik, zapciasti, kawunia.
V50II, V50D, Nevada Orrible 750, NTX 650

ODPOWIEDZ